Nadszedł czas rozwodu z firmą NetArt (nazwa.pl) i wybór padł na hosting w 1&1. To duża, międzynarodowa firma i oczekiwałem usług na tym właśnie poziomie. Niestety rozczarowałem się.
Hosting w 1&1 – początek perypetii
Jako domyślnej przeglądarki, używam Opery. Z tej właśnie przeglądarki zamawiałem hosting w 1&1 na stronie http://www.1and1.pl/linux-hosting. Wszystko było w porządku, do czasu zapłacenia przez serwis obsługujący płatności online. Nie dostałem żadnego potwierdzenia, ani żadnej informacji.
Niezbędny okazał się kontakt z serwisem (mailowy). 1&1 ogłasza się, że posiada serwis 24/7. Niestety na maila z odpowiedzią musiałem czekać wiele godzin. Wielokrotnie pisałem maile do serwisu i to wcale nie były bardzo skomplikowane rzeczy, a mimo wszystko zawsze musiało minąć parę godzin. Aż chce się krzyknąć Komuno wróć!
Panel administracyjny
W końcu jakoś się udało zakończyć rejestrację i dostać w swoje ręce upragniony hosting w 1&1. Panel administracyjny nie jest tak intuicyjny jak w NetArt. Domenę mam wykupioną u innego usługodawcy i potrzebowałem zaparkować ją na serwerach 1&1. Bardzo długo szukałem opcji do parkowania domeny. Ponieważ miałem już dość czekania godzinami, aż dostanę odpowiedź na banalnie proste pytanie, dlatego wybrałem telefon.
Tutaj pojawiło się światełko w tunelu. Na połączenie z konsultantem czekałem bardzo krótko. Okazało się, że aby zaparkować domenę wykupioną u innego rejestratora, trzeba kliknąć „Zamów domenę”. Ta nazwa jednoznacznie kojarzy się z kupnem nowej domeny. Po kliknięciu tego feralnego przycisku, wpisujemy domenę która Nas interesuje i sprawdzamy. Dopiero w następnym kroku znajduje się informacja, że dana domena jest już wykupiona i czy chcemy ją zaparkować w 1&1.
Przeniesienie wszystkich danych i konfiguracja hostingu w 1&1, zajęła sporo czasu. Wielokrotnie panel administracyjny znikał i jedyne co widziałem to informacja „szukanie hosta”. Inne strony w tym czasie działały doskonale, więc nie było mowy o problemach z internetem.
Import bazy danych
Z bazami danych również nie było tak łatwo. PhpMyAdmin w 1&1 pozwala na import plików o maksymalnej wielkości 50KB. W przypadku, kiedy mamy większą bazę danych, jesteśmy zmuszeni do dzielenia danych na mniejsze paczki. Kiedy wysyłałem te mniejsze paczki, w pewnym momencie PhpMyAdmin dołączył do reszty i również zaczął odmawiać posłuszeństwa.
Pojawiał się błąd połączenia. Podejrzewałem, że to może być związane z ilością wysyłanych danych, dlatego poczekałem parę godzin. Niestety dopiero telefon do 1&1 pomógł w wyeliminowaniu tego problemu.
Funkcje widmo
Zadania CRON nie raz są wykorzystywane do robienia różnych rzeczy. Od backupu bazy danych zaczynając, a na aktualizacji systemu kończąc. Na stronie 1&1 jest informacja, że zadania CRON nie są dostępne tylko dla najuboższego pakietu hostingu w 1&1 – 1&1 starter. Mimo iż wykupiłem pakiet 1&1 standard, to w żaden sposób nie byłem w stanie znaleźć tej funkcjonalności. Kolejny raz niezbędny okazał się telefon do pomocy technicznej. Pierwsza osoba z którą rozmawiałem nie miała pojęcia, gdzie to widmo się znajduje.
Do telefonu podeszła druga osoba. Niestety również bez umiejętności znajdywania funkcjonalności widma. Jednak pracownik zobowiązał się do wezwania wróżki, a następnie wysłania do mnie maila z instrukcją, jak znaleźć CRONA. W odpowiedzi dostałem skopiowany tekst z pomocy, który jedynie wyjaśnia, czym jest CRON. Dodatkowo w pomocy oraz zacytowanym tekscie jest informacja, że CRON jest dostępny jedynie od pakietu 1&1 Homepage Business Pro, którego nie ma w ofercie! Jedynym pasującym pakietem jest 1&1 Business, który jest ofertą najdroższą, a CRON miał być dostępny już w niższych pakietach.
Znów musiałem zadzwonić do pomocy technicznej. Ponownie ludzie nie wiedzieli o czym mówię, ale wreszcie udało się znaleźć osobę, która wiedziała co to jest i gdzie to znaleźć. Okazało się, że CRONa można konfigurować jedynie w Shellu. Pod tym względem NetArt był o wiele lepszy. W panelu administracyjnym był moduł odpowiedzialny za zadania CRON, gdzie łatwo można było wszystko skonfigurować.
Nie muszę chyba nikomu mówić, że dla laika zrobienie czegokolwiek w Shellu, to strach i panika w oczach. Po wejściu do CRONA, na dzień dobry odpala się edytor VI. W tym momencie przypomniał mi się bardzo stary dowcip:
Jak wygenerować losowy ciąg znaków? Posadzić kogoś przed edytorem VI i kazać Mu z niego wyjść :D
Zmiana DNS w 1&1
Z konfiguracją hostingu w 1&1 poradziłem sobie w kilka godzin. Zmieniłem DNSy i już po paru godzinach, ping zwracał nowe IP. Niestety 1&1 doskonale stara się, abyśmy byli rozczarowani od początku do końca. Od fizycznego przerzucenia danych, do zaktualizowania DNS minęło ok 10-12 godzin.
Kiedy ping zwrócił nowe IP, możecie sobie wyobrazić, jak wielkie było moje rozczarowanie, kiedy w przeglądarce zamiast swojej strony zobaczyłem error 500. Zacząłem ponownie wszystko sprawdzać i zastanawiać się, gdzie popełniłem błąd.
Telefon właśnie zaczął się gotować od połączeń z pomocą techniczną. Okazało się, że serwery 1&1 raz na dobę aktualizują znajdujące się na nich pliki. Niestety nikt nie wiedział, o której godzinie ta operacja jest przeprowadzana. Póki ta operacja nie zostanie przeprowadzona, cały czas zamiast mojej strony, będzie Internal Server Error.
Podsumowanie
Skusiłem się na ofertę 1&1 z powodu aktualnej promocji – roczny abonament za serwer 50GB przestrzeni dyskowej za niecałe 60zł + VAT. Dodatkowo jedna domena PL w pakiecie. To co przeszedłem do tej pory, definitywnie mnie utwierdziło w przekonaniu, że za rok będzie mnie czekać kolejna konfiguracja wszystkiego, ale z pewnością już w innej firmie.
4 listopada 2013 o 07:57
1&1 to kpina. Wszyscy znajomi, z którymi rozmawiałem na ten temat kojarzą ich reklamy kreatorów (i chwalą je!), ale w praktyce to tragedia na tragedii. Niekompetentni pracownicy, oferty wyssane z palca, w ogóle nie wiadomo co się dzieje. Ja miałem do czynienia tylko z kreatorem, byłby niezły, gdyby tylko oferta nie próbowała wprowadzać ludzi nieznających się na rzeczy w błąd (kiedyś to opiszę i podeślę linka). Moja rada: trzymać się jak najdalej od 1&1!